wtorek, 13 sierpnia 2013

Każdy ma takiego kierownika na jakiego zasłużył


Zdaje się, że każdym z nas dyryguje jakaś siła, siła która porządkuje naszą rzeczywistość. Nie zawsze jest to dobra siła.


"Wszyscy mamy kierownika Vasquesa: jedni mają widzialnego, inni niewidzialnego. Mój nazywa się rzeczywiście Vasques"

     Przeczytane w Księdze niepokoju zdanie przypomniało mi jedną postać Gombrowicza, mianowicie Fuksa z Kosmosu.

"Fuks powrócił do swoich skarg na Drozdowskiego, na szefa, z koszulą w rękach żalił się biało i blado, ryżo, że Drozdowski, że z początku byli ze sobą idealnie, że jakoś to się zepsuło, siak owak, zacząłem mu działać na nerwy, wyobraź sobie, bracie, działam mu na nerwy i niech palcem ruszę działam mu na nerwy, czy ty rozumiesz, działać na nerwy szefowi, siedem godzin, znieść mnie nie może, widać, że stara się na mnie nie patrzyć, siedem godzin, jak przypadkiem spojrzy odskakuje oczami, jakby się nie sparzył, siedem godzin! Sam nie wiem - mówił zapatrzony na swoje buty - mnie czasem chce się na kolana paść i zawołać, panie Drozdowski, przepraszam, przepraszam! Ale za co? A przecie i on nie ze złej woli, ja jego naprawdę denerwuję, mnie koledzy radzą, żebym cicho sza, jak najmniej mu w oczy właził, ale - wybałuszył się na mnie rybio, z melancholią - ale co ja mogę włazić, albo nie włazić, jak w tym samym pokoju siedem godzin jesteśmy razem, chrząknę, ręką ruszę, a on już wysypki dostaje."

     W powieści Gombrowicza z resztą każdy ma swojego Drozdowskiego, swojego Vasquesa. A to rodziców tam w Warszawie, a to usta wykrzywione, a to walenie i onanistyczne orgie. Ciekawe, że tak głęboko przeżywającego melancholię Soaresa, może zaprzątać "władca jego czasu za dnia". Jak stwierdza nieco dalej narrator Księgi, kierownik reprezentuje życie, zwykłe monotonne i konieczne, a przede wszystkim banalne. Odnosząc taką koncepcję porządkującej siły naszych poszczególnych wszechświatów, zarówno w wersji Gombrowicza jak i Pessoi, można, jak mi się wydaje, wyciągnąć z grubsza dwie wizje. Jedna jest związana z jakąś siłą bardzo intensywną, która jednak działa czasowo, z drugiej strony mniej intensywna ale, taka którą dostrzegamy w ważnych momentach naszego życia.
     Tą pierwszą widzimy najczęściej gdy mamy jakiś duży problem, przez który nie do końca możemy spać, nie do końca możemy zajmować się naszymi sprawami, w ogóle przestajemy mieć swoje sprawy i jesteśmy nie do końca. Dobrym przykładem dla mnie, ale z tego co wiem i dla większości, jest sytuacja w której musimy napisać jakiś dłuższy tekst (np. pracę magisterską). Niby tutaj wyjdziemy na miasto, niby obejrzymy film, niby spotkamy się z przyjaciółmi, a w zasadzie cały czas nie piszemy pracy. Mieszkanie nigdy nie było takie czyste jak podczas walki z tym kierownikiem, bo, jak się okazało, to potwornie rozprasza i w ogóle dyskwalifikuje jakiekolwiek dalsze działanie.
      Vasques bardziej łagodny, choć także znacznie bardziej wytrwały, rzeczywistość porządkuje ze zdecydowanie mniejszą stanowczością. I tu trudniej podać mi przykład, bo dla jednych będzie to religia, dla innych jakaś książka, dla jeszcze innych spójność poglądów - jako wartość nadrzędna, i w przypadku w której dochodzi do dysonansu, widać, że jest jakiś wyłom w tejże (to ostatecznie umniejsza całość). Niby coś uznajemy za słuszne, niby chcemy to zrobić, niby zrobiliśmy to z przyjemnością, ale dręczy nas ten Drozdowski.
     Czy jest możliwość żeby uchronić się przed siłą kierownika Vasquesa?

Całość odnosi się do cyklu notka niespokojna, ostatnia notka to Wiedza która zabija! Lepiej uważaj! a kolejna Autokreacja nieunikniona.

Na marginesie powieści Kosmos Witolda Gombrowicza i Księgi niepokoju Fernando Pessoi w tłum. Michała Lipszyca.
Zdjęcie powyżej autorstwa Johan Putma pt. Puppy Training.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz